Uff ...  ... 200!

 
 
 
 
TLVP
Home
 
 
 
 
Czytelnia
Book Nook
 
 
 
 
Mahabharata 22 (po polsku)
 
 
 
 
Mahabharata 24 (po polsku)
 
 
 
 
Downloaduj
Mahabharata
w formie PDF
 
 
 
 
Mahabharata
Spis opowieści
 
 
 
 
“Good” Violence versus “Bad”
 
 
 
 
Hymny Rigwedy o stworzeniu świata
 
 
 
 
Napisz
do nas

Napisz do nas

Maha­bharata

Opowieść 23:

O sile duchowej mędrca Agastji

 

opowiada

 

Barbara Mikołajew­ska

 

na podstawie fragmentów Mahābharāta,

3. The Book of the Forest,

3(33.a) Agastya, 94-108,

w angielskim tłumaczeniu z sanskrytu J.A.B. van Buitenen,

The University of Chicago Press.


Wydanie I internetowe (poprawione)

Copyright © 2005-7 by B. Mikołajewska
Wszelkie prawa zastrzeżone
Porada techniczna i edytorska: F.E.J. Linton

The Lintons’ Video Press
New Haven, CT
06511 USA


e-mail inquiries: tlvpress @ yahoo . com

 

Spis treści

 

   1. Po dotarciu do pustelni proroka Agastji bramin Lomasa opowiada Pandawom o tym, jak Agastja zjadł i strawił demona Watapiego, chcąc spełnić życzenie swej żony, aby uzyskać od niej doskonałego syna

   2. Bramin Lomasa opowiada Pandawom o tym, jak mędrzec Agastja wypił ocean, aby pomóc bogom w pokonaniu demonów Kalakejów i jak dzięki umartwieniom króla Bhagirathy ocean wypełnia się ponownie wodami rzeki Gangesu, która zstępuje z nieba, uderzając w nadstawioną głowę boga Śiwy

   3. Słowniczek Mahabharaty.




Wisznu rzekł:

      „O bogowie, znam przyczynę waszego nieszczęścia. To Kalakejowie, bardzo niebezpieczny odłam demonów asurów, ciemiężą cały świat. Dołączyli oni swego czasu do Wrtry i gdy Indra zabił Wrtrę przy pomocy pioruna, schowali się do oceanu. W nocy grasują po ziemi i zabijają braminów, gdyż chcą wyciąć światu korzenie. Dopóki mogą się schować w oceanie, nie można ich zniszczyć. Chcąc ich zniszczyć, musicie najpierw zniszczyć ocean. Udajcie się do pustelni mędrca Agastji, syna samego boga oceanu Waruny, gdyż tylko on potrafi wypić ocean”.
 

(Mahabharata, 3(33.a) Agastya, 111.5-10)




1. Po dotarciu do pustelni proroka Agastji bramin Lomasa opowiada Pandawom o tym, jak Agastja zjadł i strawił demona Watapiego, chcąc spełnić życzenie swej żony, aby uzyskać od niej doskonałego syna

 

 Pandawowie kontynuując swą pielgrzymkę do świętych brodów dotarli do pustelni starożytnego proroka Agastji, przez którą przepływa święta rzeka Ganges i Król Prawa zwrócił się do proroka Lomasy z prośbą, aby opowiedział im o tym, jak wielki mędrzec Agastja dzięki swym władzom duchowym pomógł bogom pokonać demony asury.

 Prorok Lomasa rzekł: „O królu, posłuchaj o tym, jak prorok Agastja przechytrzył potężnego i zadufanego w sobie króla demonów asurów Ilwalę, pozbawił go nadmiaru jego bogactwa i zabił jego brata Watapiego.

 Pewnego dnia, gdy Agastja jak zwykle wędrował po dżungli, natrafił na jaskinię, w której zobaczył swych przodków zawieszonych głową w dół. Gdy się do nich zbliżył, zaczęli go poprosić, aby postarał się o syna i zapobiegł w ten sposób wyginięciu ich rodu. Posiadając syna, uwolni ich od piekła spadania na ziemię i zrealizuje swój obowiązek wobec przodków, czym sam zaskarbi sobie niebo. Agastja rzekł: ‘O przodkowie, niech tak się stanie’. Ponieważ jednak nie potrafił znaleźć wśród śmiertelnych kobiet takiej, która byłaby mu równa swą doskonałością, zebrał razem różne nieporównywalnie doskonałe członki żywych istot i uformował z nich doskonałe dziecko. I gdy bezdzietny król Widarbhy poprosił go o pomoc w uzyskaniu potomstwa, Agastja dał mu stworzone przez siebie dziecko za córkę z myślą, że gdy nadejdzie właściwy moment, uczyni z niej swą żonę.

 Gdy król Widarbhy ogłosił narodziny swej córki, bramini nadali jej imię Lopamudra. Rosła ona szybko jak kwiat losu, olśniewając wszystkich swą urodą i w otoczeniu setek swych niewolnic i służących była jak gwiazda Rohini na nocnym niebie. Lecz gdy dojrzała do zamęścia, żaden król nie chciał jej za żonę, gdyż każdy z nich bał się gniewu potężnego proroka Agastji. Sam król Widarbhy patrząc na doskonałość urody i manier swej córki, martwił się, że nigdy nie znajdzie dla niej męża, który dorównywałby jej doskonałością.

 Gdy pustelnik Agastja dowiedział się, że Lopamudra dojrzała do zamęścia, udał się do jej ojca i rzekł: ‘O królu, zdecydowałem się na poszukiwanie żony, aby móc wypełnić swój obowiązek wobec przodków i począć syna. Oddaj mi, proszę, za żonę swą córkę Lopamudrę’. Słysząc tę prośbę, król Widarbhy bardzo zmarkotniał, gdyż nie chciał odmówić potężnemu braminowi, bojąc się jego klątwy, lecz nie chciał także oddać swej delikatnej córki za żonę pustelnikowi, skazując ją na tułacze życie. Lopamudra widząc przygnębienie swych rodziców i domyślając się jego przyczyny, rzekła: ‘O ojcze i matko, nie pogrążajcie się w smutku i oddajcie mnie za żonę temu braminowi, broniąc się w ten sposób przed jego klątwą’. Spełniając jej prośbę i przestrzegając ściśle wszelkich rytów, król Widarbhy oddał więc jej rękę pustelnikowi Agastji, który zaraz po ślubie rozkazał jej wyrzec się wszystkich pięknych królewskich strojów i klejnotów i przywdziać ubogie łachmany, gdyż one powinny zdobić żonę pustelnika. Lopamudra bez wahania i jednego słowa protestu uczyniła to, o co ją prosił, zgadzając się na przyjęcie stylu życia swego męża.

 Pustelnik Agastja mając swą posłuszną żonę u boku, udał się do Wrót Gangesu, aby poddać się tam surowej ascezie. Lopamudra usługiwała mu pełna miłości i szacunku i Agastja zaczął czerpać wielką przyjemność z jej obecności. Pewnego dnia, gdy dostrzegł ją podczas kąpieli, jak rozsiewała wokół święty blask będący rezultatem jej surowej ascezy, był tak zadowolony z jej rytualnej czystości, dyscypliny i piękna, że uznał, iż nadszedł czas na poczęcie syna. Lecz gdy zawezwał ją do siebie i poinformował o swym zamiarze, złożyła pobożnie dłonie i rzekła prosząco i nieśmiało: ‘O mężu, pozwól mi, abym mogła zaznać przyjemności równej tej, którą ty czerpiesz ze mnie i pozwól na to, abyśmy go poczęli, leżąc we wspaniałym królewskim łożu podobnym do tego, jakie miałam w pałacu mego ojca. I przyjdź do mnie tej nocy nie w pustelniczych łachmanach, lecz w królewskiej szacie ozdobionej drogimi klejnotami i z girlandami świeżych kwiatów na szyi’.

 Agastja zafrasował się i rzekł: ‘O moja żono o wąskiej talii, jakże mam spełnić twą prośbę, skoro nie posiadam bogactwa, które byłyby równe bogactwu twego króla-ojca’.

 Lopamudra odpowiedziała: ‘O wielki asceto, przy pomocy swych umartwień potrafisz przecież zdobyć wszystko, czego zapragniesz’.

 Agastja rzekł: ‘O moja piękna żono, tak jest w istocie, lecz używanie umartwień po to, by zdobyć bogactwo jest ich marnotrawieniem. Zażycz sobie czegoś innego, co nie będzie zwyradniać mej ascezy’.

 Lopamudra odpowiedziała: ‘O asceto, spiesz się ze spełnieniem mej prośby, abyśmy nie stracili właściwego momentu na poczęcie naszego syna, gdyż choć nie chcę zwyrodnienia twej ascezy, nie potrafię się mojego życzenia wyrzec’.

 Widząc zdecydowanie swej żony, Agastja rzekł: ‘O moja piękna żono o pełnych biodrach, spróbuje uczynić to, o co mnie prosisz, lecz bez zwyrodniania mej ascezy. Zaczekaj tu na mnie, gdyż zamierzam udać się do najbogatszych królów i poprosić ich o to, aby oddali mi tę część swego bogactwa, której nie potrzebują’.

 Agastja udał się najpierw do króla Śrutarwany, aby poprosić go o bogactwo potrzebne mu do spełnienia prośby jego żony, wiedział bowiem, że na całej ziemi nie ma króla bogatszego od niego. Gdy ten znany ze swej prawości król usłyszał, że do granic jego kraju zbliża się  pustelnik Agastja, wyszedł mu na spotkanie, aby powitać go darami należącymi się gościowi i zapytać o cel jego wizyty. Agastja rzekł: ‘O królu, przyszedłem do ciebie, bo poszukuję bogactwa. Daj mi proszę tę część swych bogactw, której możesz się wyrzec bez krzywdy dla swych poddanych’.

 Król zapoznał wówczas mędrca Agastję ze swymi dochodami i wydatkami i rzekł: ‘O braminie, teraz gdy wiesz wszystko o moim budżecie, weź dla siebie tyle mojego bogactwa, ile chcesz’. Agastja będąc człowiekiem o sprawiedliwym umyśle, dostrzegł, że dochody w królestwie równają się wydatkom i zrozumiał, że bez krzywdy dla poddanych nie może zabrać dla siebie żadnych bogactw. Po naradzie z królem Śrutarwaną obaj postanowili udać się do króla Wadhryaśwy i poprosić go o oddanie im nadwyżki swych bogactw, lecz szybko zauważyli, że i ten król nie ma żadnej nadwyżki. Postanowili wówczas udać się razem do króla Paurukutsy, o którym wiedzieli, że jest bogaty, ale i tutaj sytuacja powtórzyła się: król ten nie miał nadwyżki bogactw, którą mógłby im oddać bez krzywdy dla swych poddanych. Trzej królowie rzekli wówczas do mędrca Agastji: ‘O braminie, sam widzisz, że nie posiadamy tego, czego szukasz. Spróbujmy poszukać bogactwa u demonów i udajmy się razem do bogatego demona Ilwali’.

 Król demonów asurów Ilwala był szeroko znany ze swej nienawiści do braminów wynikłej stąd, że pewien bramin odmówił mu spełnienia jego prośby obdarowania go synem, który byłby równy Indrze. Chcąc się zemścić na tym braminie, Ilwala, który miał zdolność przywracania martwych do życia, zabił swego brata Watapiego i oferując braminowi posiłek z zrobiony z brata, wmówił mu, że ugotował dla niego kozła ofiarnego. Gdy bramin zakończył posiłek, demon Ilwala wezwał swego brata z powrotem do życia i posłuszny wezwaniu Watapi wyskoczył z brzucha bramina, powodując jego natychmiastową śmierć i stanął ze śmiechem przed Ilwalą. Ilwala zadowolony ze skuteczności swego podstępu zaczął go powtarzać, zabijając w ten sposób wielu braminów.

 Gdy demon Ilwala dowiedział się, że do granic jego królestwa zbliżają się trzej królowie towarzyszący prorokowi Agastji, zabił natychmiast swego brata i zaprosił ich na posiłek, licząc na to, że uda mu się zabić Agastję. Towarzyszący Agastji królowie domyślili się podstępu i bardzo się zmartwili, lecz Agastja zasiadł wygodnie do posiłku, mówiąc: ‘O królowie, nie upadajcie na duchu, zapewniam was, że dzięki mym siłom duchowym zjem bez uszczerbku dla siebie ten posiłek z brata, który przygotował dla mnie ten wstrętny asura’. I gdy król asurów podał mu posiłek z fałszywym uprzejmym uśmiechem, Agastja zjadł wszystko, nie pozostawiając nic. Widząc to król demonów Ilwala zawezwał swego brata Watapiego z powrotem do życia, lecz wówczas zamiast śmiechu swego brata wyskakującego z brzucha mędrca usłyszał jedynie głośnego bąka i zrozumiał, że jego brat został już przez ascetę strawiony.

 Demon Ilwala zrozumiał, że Agastja go przechytrzył i stojąc przed nim razem ze swymi ministrami ze złożonymi pobożnie dłonmi, zapytał: ‘O wielki braminie, jaki jest cel twej wizyty?’ Agastja odpowiedział: ‘O wielki demonie asuro, przyszliśmy do ciebie w poszukiwaniu bogactwa. Wszyscy wiedzą, ze jesteś bardzo bogaty. Daj nam więc tyle bogactwa, ile możesz bez szkody dla swych poddanych’. Ilwala odpowiedział: ‘O wielki braminie, ty wiesz wszystko. Powiedz mi więc, które z moich bogactw mogę bez uszczerbku dla mych poddanych oddać tobie i towarzyszącym ci królom?’ Agastja odpowiedział: ‘O demonie, daj królom po tysiącu krów i tyle samo złotych monet. A mnie samemu daj dwa razy tyle i dodatkowo złoty rydwan zaprzężony w dwa rącze jak myśl konie’. Choć z ciężkim sercem demon Ilwala rzekł: ‘O braminie, niech tak się stanie’.

 Zdobywszy potrzebne mu bogactwo Agastja pożegnał się z towarzyszącymi mu królami i wsiadłszy do złotego rydwanu, pognał do swej pustelni, gdzie czekała na niego jego piękna żona. Lopamudra zadowolona z tego, że jej mąż spełnił jej życzenie, zgodziła się bez wahania na to, aby począć z nim syna o niezwykłej potędze. Agastja zapytał: ‘O piękna kobieto, powiedz mi, jakich synów sobie życzysz. Mogę ci dać tysiąc synów o dużej mocy, lub stu o mocy tysiąca, dziesięciu o sile stu lub jednego o potędze tysiąca’. Lopamudra rzekła: ‘O asceto, daj mi jednego syna, gdyż jeden prawy syn jest lepszy od tysiąca nierównych mu prawością’. Agastja rzekł: ‘O piękna żono, niech tak się stanie’. I gdy Lopamudra poczęła syna, Agastja zadowolony z wypełnienia swego obowiązku wobec przodków, udał się z powrotem do dżungli, aby móc tam kontynuować swe pustelnicze życie.

 Lopamudra nosiła w sobie embrion przez siedem jesieni i na koniec siódmego roku urodziła wielkiego mędrca o imieniu Drdhasju, który opuścił jej ciało recytując głośno Wedy i Upaniszady. Będąc dzieckiem zwykł przynosić do pustelni swego ojca drzewo do podpałki i dlatego nazwano go Idhmawaha. Patrząc na swego wielce utalentowanego syna, mędrzec Agastja był bardzo szczęśliwy. Podobnie uszczęśliwieni byli jego przodkowie, gdyż mogli udać się do światów, o których od dawna marzyli”.

 

2. Bramin Lomasa opowiada Pandawom o tym, jak mędrzec Agastja wypił ocean, aby pomóc bogom w pokonaniu demonów Kalakejów i jak dzięki umartwieniom króla Bhagirathy ocean wypełnia się ponownie wodami rzeki Gangesu, która zstępuje z nieba, uderzając w nadstawioną głowę boga Śiwy

 

 Bramin Lomasa kontynuował: „O królu, opowiem wam terazo tym, jak prorok Agastja, który był synem boga oceanu, wypił ocean, pomagając w ten sposób bogom w pokonaniu demonów asurów.

 Dawno temu w eonie zwycięskiego rzutu kośćmi (kritajuga) pojawiły się na świecie bardzo groźne szajki danawów Kalakejów. Gromadzili się oni wokół Wrtry i przy byle okazji atakowali bogów. Trzydziestu bogów zaczęło więc rozmyślać nad sposobem zabicia Wrtry i pokonania Kalakejów. Z Indrą na czele udali się do dziadka wszechświata Brahmy z prośbą o radę. Brama rzekł do nich, gdy stali przed nim, złożywszy pokornie dłonie: ‘O bogowie, wiem, że chcecie zabić Wrtrę. Aby go zabić, udajcie się wszyscy razem do potężnego mędrca o imieniu Dadhika i poproście go, aby wam obiecał spełnienie waszej prośby. Gdy obietnicę otrzymacie, niech każdy z was z osobna, mając na uwadze dobro wszystkich trzech światów, porosi go, aby podarował mu swoje kości. I gdy mędrzec Dadhika porzuci swe ciało, aby oddać wam swe kości, uformujcie z nich twardy, ogromny, ostry, sześciokątny piorun poruszający się ze straszliwym grzmotem. Tym piorunem Indra zabije Wrtrę’.

 Gdy dziadek wszechświata skończył mówić, bogowie mając Narajanę w pierwszej linii, natychmiast ruszyli w kierunku pustelni mędrca Dadhiki leżącej nad brzegami rzeki Saraswati. Gęsto zalesione miejsce odosobnienia, w którym mędrzec przebywał, rozbrzmiewało głosami kukułek i brzęczeniem pszczół i innych owadów. Słonie z głośnym hukiem zbliżały się z wszystkich stron do wodopoju, a bawoły i jelenie skubały swobodnie trawę, nie obawiając się ataku lwów, czy tygrysów, które odpoczywały ukryte w swych jaskiniach. Gdy bogowie dostrzegli mędrca Dadhikę rozsiewającego wokół blask swej mądrości, złożyli mu głęboki pokłon, dotykając dłońmi jego stóp i poprosili go o oddanie im swych kości. Prorok Dadhika rzekł: ‘O bogowie, niech tak się stanie. Jeszcze dziś, mając na uwadze wasze dobro, porzucę me ciało’. I ponieważ miał całkowitą kontrolę nad swym ciałem, natychmiast wyzionął ducha i padł martwy na ziemię. Bogowie zabrali jego kości i udali się do stolarza świata Twastara i poprosili go, aby z kości proroka uformował potężny i przeraźliwy piorun. Po spełnieniu ich prośby Twastar rzekł do Indry: ‘O Indra, przyjmij ode mnie ten potężny piorun, gdyż przy jego pomocy spalisz na popiół wszystkich wrogów bogów. Po ich pokonaniu rządź spokojnie podległą ci chmarą bogów wysoko w niebie’. Indra posłuszny jego słowom przyjął z pokorą uformowany przez niego piorun.

 Uzbrojony w piorun Indra zaatakował Wrtrę, który przykrył sobą całe niebo i ziemię, sprawując nad nimi kontrolę przy pomocy uzbrojonych po zęby wielkich jak góry gigantów Kalakejów. Rozpoczęła się wielka bitwa bogów z danawami i cały wszechświat zadrżał, gdy ubrani w złote zbroje i uzbrojeni w maczugi danawowie szturmowali niebo, będąc jak góry miotające ogniem i gdy ich obcięte przez bogów głowy sypały się z nieba na ziemię jak orzechy z palm kokosowych.

 Trzydziestu bogów nie było jednak w stanie bronić się długo przed naporem demonów i w końcu rozpierzchli się w panice. Indra widząc ich lęk i ucieczkę, zaczął podupadać na duchu, podczas gdy duch Wrtry urósł w siłę. Zauważył to biernie obserwujący bitwę Wisznu i wzmocnił siłę Indry poprzez umieszczenie w nim swej własnej wspaniałości. Gdy bogowie zobaczyli, że Indra wypełniony wspaniałością Wisznu podniósł się na duchu, oddali mu także swą własną wspaniałość. To samo uczynili bramińscy prorocy, powodując, że siły Indry ogromnie wzrosły. Wrtra widząc, że Indra i bogowie się odrodzili, chcąc ich zastraszyć, wydał z siebie straszny ryk wywołujący drżenie ziemi, przestworzy i nieba, a Indra, choć sam cały drżał z lęku, wyrzucił pospiesznie swój piorun, trafiając nim Wrtrę i gigantyczny demon przystrojony w girlandy ze świeżych kwiatów padł ciężko na ziemię martwy, będąc jak potężna góra Mandara wypadająca z dłoni Wisznu.

 Choć gigantyczny Wrtra był martwy, przerażony Indra schował się w jeziorze, gdyż strach nie pozwalał mu uwierzyć, że zabił go swym piorunem. Bogów opanowała jednak wielka radość wzmacniana przez proroków wychwalających Indrę i rozpoczęli natychmiast bitwę z danawami opłakującymi śmierć Wrtry. Szturmowane i zabijane przez bogów demony uciekły w panice i schowały się w wodach oceanu, królestwie Waruny.

 Demony nie dały jednak za wygraną i zaczęły knuć plan zniszczenia świata, czyniąc z oceanu swą redutę. Rozpoczęły od niszczenia mędrców i ascetów, którzy stoją na straży umartwień i Prawa, gdyż świat opiera się na umartwieniach. Każdej nocy żądne zemsty opuszczały wody oceanu i włócząc się po ziemi, zabijały i pożerały każdego napotkanego ascetę, zostawiając jedynie wyssane kości. Ogłupione przez wiarę we własną siłę atakowały pustelnie, zabijając ascetów żywiących się wiatrem i siejąc popłoch wśród ludzi. Ludzie nie wiedzieli, kto atakuje ascetów, gdyż demony grasowały jedynie nocą i byli przerażeni, gdy rankiem znajdowali resztki ich martwych ciał. Słabli coraz bardziej, rozpraszając się ze strachu po całej ziemi, chowając się w jaskiniach lub odbierając sobie życie. Żyjący wśród nich dumni i bohaterscy łucznicy chcieli zabić danawów, lecz nie potrafili ich znaleźć i w końcu popadli w apatię i wyginęli. Cała ziemia pokryła się wkrótce wyssanymi kośćmi ascetów, porozrzucanymi naczyniami ofiarnymi, połamanymi ofiarnymi czerpakami i zniszczonymi ołtarzami ofiarnymi. Zaprzestano studiowania Wed, składania ofiary, organizowania ofiarnych festiwali i cały świat stracił swe zadania i cele.

 Bogowie widząc, że rytuały ofiarne zostały zarzucone i że świat zmierza ku zatraceniu, popadli w głęboką rozpacz i opanował ich lęk. Pod kierunkiem Indry udali się do Narajany, aby szukać u niego pomocy. Rzekli: ‘O Wisznu, ty jesteś stwórcą i obrońcą świata i na tobie świat się opiera. Niezliczone są twe bohaterskie czyny i dlatego, będąc pokonani przez lęk, w tobie szukamy ucieczki. Uwolnij nas wszystkich od spotykającego nas obecnie nieszczęścia. To ty uratowałeś ziemię z oceanu, przybierając postać dzika, gdy zgubiła się i nikt nie mógł jej odnaleźć. To ty przybrawszy postać człowieka-lwa zabiłeś potężnego dajtję Hiranjakaśipu, a po przybraniu postaci karła zabiłeś wielkiego asurę Balę. To ty przyczyniłeś się do upadku wielkiego demona o imieniu Dżambha, który niszczył rytuały ofiarne. To dzięki tobie mogą się wśród ludzi rozwijać wszystkie cztery kasty, a gdy im się powodzi, powodzi się również bogom. To dzięki tobie różne światy istnieją, bazując na sobie nawzajem. Pomóż nam znaleźć wyjście z tej katastrofy. Ktoś zabija nocą braminów i my nie wiemy kto. Gdy zginą bramini, zginie cała ziemia, a jak zginie ziemia, zginie niebo. Tylko dzięki twej ochronie świat może przetrwać!’

 Wisznu odpowiedział: ‘O bogowie, znam przyczynę waszego nieszczęścia. To Kalakejowie, bardzo niebezpieczny odłam demonów asurów, ciemiężą cały świat. Dołączyli oni swego czasu do Wrtry i gdy Indra zabił Wrtrę przy pomocy pioruna, schowali się do oceanu. To oni grasują w nocy po ziemi i zabijają braminów, gdyż chcą wyciąć światu korzenie. Dopóki mogą się schować w oceanie, nie można ich zniszczyć. Chcąc ich zniszczyć, musicie najpierw zniszczyć ocean. Udajcie się do pustelni mędrca Agastji, syna samego boga oceanu Waruny, gdyż tylko on potrafi wypić ocean’.

 Bogowie udali się więc do ascety Agastji, który był samym uosobieniem umartwień, aby go prosić o pomoc. Rzekli: ‘O błogosławiony braminie, dzięki swej sile duchowej i mądrości zawsze byłeś dla nas ostoją, broniąc nas, gdy groziło nam niebezpieczeństwo. Błagamy cię, spełnij naszą prośbę i wypij ocean, gdyż tylko w ten sposób możemy pokonać naszych wrogów Kalakejów i ich popleczników’. Agastja odpowiedział: ‘O bogowie, niech tak się stanie. Spełnię wasze życzenie i w ten sposób wyświadczę przysługę wszystkim żywym istotom’.

 Agastja udał się więc nad brzeg oceanu z towarzyszącymi mu bogami i uprawiającymi bardzo surowe umartwienia prorokami, a za nimi ruszył tłum ludzi, wężów, gandharwów i jakszów. Wszyscy oni zbliżyli się do wielkich grzmiących wód, które zdawały się tańczyć pod podmuchami wiatru, gdyż chcieli zobaczyć ten cud. Mędrzec Agastja rzekł: ‘O bogowie i prorocy, niech się szybko stanie to, co ma się stać’. I na oczach całego świata wypił gniewnie cały ocean aż do dna. Indra i bogowie patrzyli na niego z ogromnym podziwem, wychwalając go: ‘O Agastja, jesteś zbawcą wszystkich żywych istot i całego wszechświata. Dzięki swej łasce bronisz wszechświat i bogów przed zatraceniem!’ Ze wszystkich stron dochodziła muzyka boskich muzyków gandharwów, a z nieba sypał się deszcz kwiatów.

 Widząc pozbawiony wód ocean, bogowie nie posiadali się z radości i skierowując przeciw demonom swą boską broń, zabijali ich wszystkich z wesołą elegancją, choć niewielka garstka Kalakejów przeżyła i rozpulchniwszy Matkę Ziemię schowała się w piekle. Patrząc na trupy demonów pokrywające dno pustego oceanu, bogowie rzekli do mędrca Agastji: ‘O wybawco świata, to twoja łaska przyniosła szczęście wszystkim żywym istotom i śmierć tym odważnym i okrutnym Kalakejom. Prosimy cię teraz o to, abyś zwrócił oceanowi jego wody i wypełnił go z powrotem wodą, którą wypiłeś’. Agastja rzekł: ‘O bogowie, nie mogę spełnić waszej prośby, gdyż strawiłem już wody oceanu w mym żołądku. Musicie znaleźć jakiś inny sposób na przywrócenie wód oceanowi’.

 Odpowiedź wielkiego ascety zasmuciła bogów. Udali się po radę do dziadka wszechświata Brahmy, który rzekł. ‘O bogowie, uzbrójcie się w cierpliwość. Wróćcie do swych światów i czekajcie, gdyż po upływie dłuższego czasu ocean wróci do swego normalnego stanu dzięki uczynkom ludzi, którzy będą potomkami króla Sagary’.

 Po upływie pewnego czasu Ajodhją zaczął władać król Sagara. Był człowiekiem o wielkiej urodzie i silnym charakterze, który podbił całą ziemię i rządził całym światem. Choć miał dwie żony dumne ze swej urody i młodości o imionach Waidarbhi i Śaibja pozostawał bezdzietny i pragnąc mieć dziedzica tronu, udał się ze swymi żonami na górę Kailasa, aby poddać się surowym umartwieniom i prosić o syna samego Najwyższego Boga Śiwę. Gdy zadowolony z ich umartwień Śiwa ukazał się przed nimi, padli przed nim plackiem na ziemię i wówczas Śiwa rzekł: ‘O królu, jestem z ciebie zadowolony i dlatego spełnię twą prośbę. Już wkrótce jedna z twych żon urodzi sześćdziesiąt tysięcy walecznych synów, dzikich i okrutnych, lecz wszyscy oni zginą. Twoja druga żona z kolei urodzi ci jednego syna, z którego w następnym pokoleniu narodzi się dziedzic twojego tronu’.

 Mając tę obietnicę Śiwy, król i jego żony wrócili do pałacu z sercami wypełnionymi radością. I faktycznie już niedługo obie jego żony stały się brzemienne. Wkrótce Waidarbhi urodziła coś, co w swym kształcie przypominało dynię, lecz Śaibja urodziła chłopca o niezwykłej urodzie. Król Sagara ciesząc się z chłopca, chciał natychmiast zniszczyć dynię, lecz głos z nieba powstrzymał go, mówiąc: ‘O królu, nie zachowuj się zbyt pochopnie i nie wyrzekaj się swych synów! Czyżbyś zapomniał, co było ci obiecane? Wyjmij z tej dyni wszystkie pestki i włóż każdą z nich z osobna do naczynia wypełnionego gorącym oczyszczonym masłem. Nie dziw się niczemu i nie próbuj się niczemu sprzeciwiać, gdyż tak zadecydował Najwyższy Bóg Śiwa’.

 Pobożny król Sagara posłusznie uczynił to, co nakazywał mu głos z nieba i faktycznie po jakimś czasie z pestek dyni narodził się tłum obiecanych synów, dzikich i okrutnych. Z powodu swej liczebnej przewagi wypełniali oni sobą całą przestrzeń i lekceważąc wszystkich śmiertelnych i nieśmiertelnych, swym zaczepnym zachowaniem zaburzali ich spokój. Nie mogąc dłużej znieść tych ataków, bogowie i inne żywe istoty udali się razem do dziadka wszechświata Brahmy, aby z prosić go o pomoc. Brahma rzekł: ‘O bogowie i wszystkie inne żywe istoty, uzbrójcie się w cierpliwość i wróćcie spokojnie do swych zwykłych zadań, gdyż już niedługo w rezultacie swych własnych czynów okrutni Sagarowie zostaną doszczętnie zmasakrowani’.

 W tym czasie pobożny król Sagara zdecydował się na wykonanie Ofiary Konia i zgodnie z regułami rządzącymi tą ofiarą puścił konia wolno, pozwalając mu na to, aby włóczył się po całej ziemi chroniony przed kradzieżą przez tłum jego synów Sagarów. Jednakże pewnego dnia koń uciekł w kierunku pustego oceanu i zniknął bez wieści. Sagarowie przekonani, że ich ofiarny ogier został ukradziony, wrócili do ojca, aby poinformować go o tym, że koń w sposób tajemniczy zniknął. Gdy król Sagara to usłyszał, rozkazał im, aby wrócili tam skąd przyszli i szukali konia aż po horyzont. Choć Sagarowie wypełnili rozkaz swego ojca, nie znaleźli ani konia ani złodzieja. Rozgniewany król wysłał ich ponownie na poszukiwania, zakazując im powrotu do swego pałacu bez ofiarnego konia.

 Sagarowie zaczęli więc ponownie przeszukiwać całą ziemię, sięgając do jej krańców, aż napotkali na swej drodze wielką przepaść. Sądząc, że to w niej przepadł ofiarny koń ich ojca, zaczęli kopać jej dno, aż dokopali się do dna oceanu. Ich kopanie czyniło wielką szkodę królestwu Waruny, zabijając ukryte na dnie oceanu demony, węże i inne istoty. Choć kopali coraz głębiej, długo nie mogli znaleźć swego poszukiwanego konia, aż wreszcie, gdy dotarli do najbardziej odległego północno-wschodniego zakątka oceanu i dokopali się do piekła, ujrzeli go pasącego się spokojnie i oświetlonego blaskiem umartwień siedzącego tam i pogrążonego w medytacjach mędrca Kapili. Dostrzegłszy konia aż zadrżeli z podniecenia i nie zwracając najmniejszej uwagi na obecność ascety, ruszyli jak burza w jego kierunku. Ich nieokrzesane zachowanie rozgniewało jednak ascetę Kapilę, który otworzył oczy i rzucając na nich swe pełne mądrości spojrzenie, spalił ich nim na popiół.

 Ich śmierć zobaczył poruszający się po wszystkich światach prorok Narada i udał się natychmiast do króla Sagary, aby poinformować go o tym, że jego synowie Sagarowie odnaleźli zaginionego konia ofiarnego w piekle, lecz chcąc go odzyskać zachowali się zbyt nierozważnie i zostali spaleni na popiół przez wzrok wielkiego ascety Kapili. Choć wieść ta uderzyła króla boleśnie w samo serce, szybko z bólu oprzytomniał, gdyż przypomniał sobie słowa boga Śiwy, które przepowiadały ich śmierć i skupił całą swą myśl na odzyskaniu swego konia. Przywołał do siebie swego wnuka Amśumata, który był potomkiem jego jedynego syna, którego urodziła mu jego druga żona Śaibja i rzekł do niego: ‘O wnuku, użal się ze mną nad moim nieszczęściem. Nie tylko straciłem mego konia ofiarnego i nie mogę zakończyć mego rytuału, ale również straciłem wszystkich moich synów Sagarów, którzy próbowali uratować mój rytuał i znaleźć konia, lecz ponieważ byli zbyt bohaterscy i nieokrzesani zginęli w konfrontacji z duchową siłą wielkiego mędrca Kapili. Straciłem też mego syna i twojego ojca, bo miał on barbarzynski zwyczaj łapania bezbronnych synów obywateli za nogi i wrzucania ich do rzeki. Przerażeni obywatele zwrócili się do mnie z prośbą, abym obronił ich przed zagrożeniem z jego strony. I dla dobra obywateli poświęciłem mego syna i twego ojca i kazałem moim ministrom wyrzucić go z miasta. Z moich potomków tylko ty mi zostałeś i tylko ty możesz uratować mój niedokończony rytuał, odzyskując mego ofiarnego konia, którego straciłem’.

 Amśumata rzekł: ‘O królu, niech tak się stanie’. Udał się w kierunku miejsca, w którym ziemia się rozwarła, chowając w swej przepaści pusty ocean i gdy dotarł do piekła, zobaczył tam pogrążonego w umartwieniach starożytnego proroka Kapilę, promieniującego swą wspaniałością. Złożył mu pokłon pełen pokory, pochylając głowę aż do ziemi i gdy zadowolony z niego Kapila obiecał mu spełnienie jego dwóch próśb, poprosił go zwrot konia ofiarnego należącego jego dziadka i o wodę potrzebną do oczyszczenia z grzechów spalonych przez niego na popiół Sagarów.

 Prorok Kapila rzekł: ‘O synu, dzięki tobie twój ród nie wyginie. Oddam ci konia ofiarnego twego dziadka, gdyż jego ofiara musi zostać ukończona, a twój wnuk po zadowoleniu boga Śiwy swymi umartwieniami sprowadzi na ziemię z nieba rzekę Ganges, która wypełni ponownie ocean i oczyści twych przodków Sagarów z ich grzechów, otwierając przed nimi drogę prowadzącą do nieba’.

 Amśumata oddał odzyskanego konia ofiarnego królowi Sagarze, który opłakując śmierć swych synów, oddał honory swemu wnukowi i goszcząc na swej uczcie ofiarnej wielu bogów, zaadoptował ocean jako swego syna i zakończył szczęśliwie swą tak niefortunnie przerwaną ofiarę.

 Po śmierci króla Sagary królestwo Ajodhji odziedziczył jego wnuk Amśumata, który z kolei oddał królestwo we władanie swemu synowi o imieniu Dilipa, który bardzo bolał nad losem swych przodków Sagarów spalonych na popiół na danie piekła, którzy czekali na próżno na wypełnienie oceanu oczyszczającą ich wodą. Choć uczynił wszystko, co było w jego mocy, aby sprowadzić z nieba na ziemię rzekę Ganges, nie udało mu się zrealizować zamierzonego zadania, gdyż miało ono być dopiero zrealizowane przez jego syna Bhagirathę, któremu oddał swe królestwo we władanie.

 Bhagiratha, wielki wojownik i Tokarz Koła chcąc przebłagać rzekę Ganges, aby zstąpiła na ziemię i obmyła z grzechów jego przodków Sagarów, powierzył swe królestwo swym ministrom i sam udał się wysokie Himalaje, aby wypalić swe grzechy surowymi umartwieniami. Wreszcie po upływie całego boskiego milenium wielka rzeka Ganges, córa Himalajów, ukazała się przed nim, przybierając ludzką postać i rzekła: ‘O królu, powiedz mi, czego sobie życzysz, to spełnię twe życzenie’. Bhagiratha odpowiedział: ‘O rzeko, wielki mędrzec Kapila spalił na popiół moich przodków Sagarów, gdy szukali zaginionego konia ofiarnego ich ojca na dnie pozbawionego wód oceanu, niszcząc ich w jednej chwili swą wspaniałością w odpowiedzi na ich nieokrzesane zachowanie. Dopóki nie obmyjesz ich ciał swymi wodami, dopóty nie będą mogli dostać się do nieba. Proszę cię, zstąp na ziemie i otwórz mym przodkom drogę do nieba’.

 Rzeka Ganges rzekła: ‘O królu, jestem z ciebie bardzo zadowolona i dlatego uczynię to, o co mnie prosisz. Jednakże siła, z jaką uderzę w ziemię, może ją zniszczyć. Nic i nikt nie potrafi wytrzymać mego uderzenia za wyjątkiem Najwyższego Boga Śiwy. Spróbuj więc swymi umartwieniami uzyskać łaskę Śiwy i poproś go by nadstawił mi swą głowę, gdy będę zstępować z nieba’.

 Bhagiratha odpowiedział: ‘O święta rzeko, niech tak się stanie’ i ruszył w kierunku góry Kailasa, aby poddać się surowym umartwieniom, oferując je Śiwie. Po upływie dłuższego czasu Najwyższy Bóg ukazał się przed nim i rzekł: ‘O królu, jestem z ciebie zadowolony i dlatego nadstawię mą głowę, aby umożliwić boskiej rzece Ganges zstąpienie z nieba na ziemię bez szkody dla ziemi’. Po wypowiedzeniu tych słów Najwyższy Bóg w otoczeniu swych przeraźliwych po zęby uzbrojonych demonicznych przyjaciół udał się głęboko w góry i rzekł do Bhagirathy: ‘O królu, módl się teraz do rzeki Ganges, córy Himalajów, aby zstąpiła na ziemię, gdyż jestem gotów pochwycić ją mą głową’.

 Po złożeniu Śiwie pokornego pokłonu król Bhagiratha skupił swą myśl na rzece, która słysząc jego myśli i widząc boga Śiwę nadstawiającego głowę, skoczyła z nieba na ziemię, podczas gdy wszyscy bogowie, prorocy, gandharwowie, węże i rakszasowie patrzyli z podziwem, jak Śiwa uchwycił jej spadające z nieba pieniące się wody pełne ryb i krokodyli w swe włosy, jakby były sznurem pereł.

 Gdy wielka rzeka Ganges dosięgła wreszcie powierzchni ziemi, zapytała króla Bhagirathę o kierunek, w którym ma płynąć i król zaprowadził ją na dno pustego oceanu, gdzie leżały martwe ciała sześćdziesięciu tysięcy jego przodków Sagarów. I wody Gangesu wypełniły z hukiem pusty ocean wypity przez mędrca Agastję, oczyszczając Sagarów z ich grzechów i otwierając im drogę do nieba. Wdzięczny król Bhagiratha zaadoptował rzekę Ganges, czyniąc z niej swą córkę i zaoferował jej wody swoim przodkom, spełniając w ten sposób najgłębsze życzenie swego serca i realizując obietnicę Brahmy, na co od dawna czekali z utęsknieniem wszyscy bogowie”.

 Na tym bramin Lomasa zakończył swą opowieść o wielkich czynach starożytnego proroka Agastji i Pandawowie udali się na brzeg Gangesu, gdzie podali się rytualnej kąpieli. Nazajutrz opuścili pustelnię mędrca Agastji, aby kontynuować dalej swą pielgrzymkę do świętych brodów.

 

3. Słowniczek Mahabharaty